N
|
iebawem
zabrzmiał dzwonek. Niechętnie wstałam z miejsca i zebrałam książki. Chowając je
do torby zerknęłam na drzwi przy których jednak nikogo nie było, oprócz
nauczycielki która na mnie czekała. Czyżby
się rozmyślił? Trudno, tym lepiej dla mnie… Cóż, miałam taką nadzieję
dopóki nie wyszłam na korytarz. Stał przy drzwiach. Opierał się o ścianę,
krzyżując nogę z drugą, ręce miał schowane w kieszeniach spodni. Z pewnością
przyciągał wzrok innych dziewczyn przechodzących obok. Kiedy zauważył że wyszłam,
podszedł bliżej.
- To o co chodzi? –
zapytałam obojętnie kierując swoje nogi wzdłuż korytarza. Chciałam mieć to jak
najszybciej za sobą, nie miałam ochoty poznawać kolejną złą stronę ludzi.
- Więc ty i Andy… -
zaczął uśmiechając się złośliwie w moją stronę. Spojrzałam na niego z wyrzutem
zatrzymując się gwałtownie.
- Kolejny
niedoinformowany, czy wam kompletnie odbiło? NIE! NIE, NIE, NIE I NIE! – złość
jaka we mnie zaczęła dryfować stawała się coraz większa.
- Spokojnie, nie
rozmawiam z tobą po to żeby się kłócić, inaczej nie traciłbym czasu. – Odparł
unosząc obie dłonie do góry chcąc się obronić. Uniosłam brew nie odpowiadając
mu. – Więc… Ty i Andy jesteście razem? – Kontynuował swoją taktykę która
wyraźnie mi nie pasowała.
- Nie jesteśmy razem!
Boże, ja go nawet nie znam! – uniosłam się zirytowana domysłami nieznajomego. –
Po za tym gdyby nawet było inaczej, na pewno byś nie był tą osoba której bym
powiedziała.
- Racja, Andy by już to
zrobił. – zaśmiał się chowając powrotem ręce do przednich kieszeni spodni.
Odetchnęłam głośno chcąc uspokoić swoją złość przez którą wszystko co miałam
pod skórą wrzało. – Jesteś niemożliwa…
- A niemożliwa, bo… -
pokręciłam głową chcąc by kontynuował.
- Bo jesteś pierwszą
dziewczyną na której nie robi wrażenia podczas wybuchu. – Odparł wzruszając
ramionami. Przesunęłam się w bok chcąc przepuścić innych mijających nas. – Inne
by od razu były przeraźliwie wystraszone, zdolne do tego by robić to czego on
chce.
- Najwidoczniej ja nie
jestem „Inna”. – wzruszyłam ramionami wzdychając.
- I właśnie dlatego
jest coraz bardziej tobą zaintrygowany. – kontynuował, pokazując gestem ręki na
ławkę na której niebawem usiedliśmy.
- I co mnie to
obchodzi? To jego problem, nie mój…
- Nie? A ja myślę że
jednak twój też. – stwierdził przymykając oczy. Wywróciłam teatralnie oczami,
przez co wywołałam cichy śmiech chłopaka.
-A ja myślę że on Cię
nasłał żeby mnie przekonać do zmiany zdania. Możesz mu przekazać że…
- Woah, woah… Kto tu
mówił o nasyłaniu? Nikt mnie nie nasyłał, laleczko. Chciałem po prostu poznać
dziewczynę która zawróciła w głowie mojemu kumplowi, po za tym… Jesteś jedyną
dziewczyną która zagięła Joela… A to jeszcze bardziej ciekawe. – gesty kując
rękoma kontynuował swoją mowę.
- Po prostu, dajcie mi
spokój. Nie dotarło do niego, więc może ty mu przemów do rozumu o ile go ma… -
przekręciłam głowę w bok uśmiechając się chamsko.
- A może jednak daj mu
szanse? Zmienisz zdanie jak się lepiej poznacie… - Odparł uśmiechając się w
moją stronę. Zmarszczyłam czoło odwracając wzrok naprzeciwko. – Nie jest taki
zły, jak się wydaje. Kto wie, może niedługo ty też będziesz przyznawać że
jesteś Jego a on Twój… - zasugerował wypatrując kogoś w oddali. – Spójrz, teraz
z pewnością kipi z zazdrości. – zaśmiał się nieco ciszej przybliżając swoją
głowę do mojej. Odwróciłam się w kierunku o którym mówił, zbladłam kiedy
zauważyłam stojącego kilka kroków dalej Andiego przyglądającego się nam z
zaciśniętą szczęką. – Swoją drogą, patrząc na twoją reakcję… Nie jest Ci
obojętny. – stwierdził prostując się. – Jesteś pierwszą osobą która sprawia iż
się tak szybko uspokaja. Zauważyłaś to? Przed lekcjami dzisiaj? Bądź wcześniej…
- zasugerował znów zerkając na mnie. – Z pewnością za chwilę wyjdzie z siebie i
przywali mi za zbliżanie się do ciebie…
- I właśnie dlatego
powinieneś dać mi spokój, wy obaj. – przekręciłam głowę w stronę Andiego
stojącego nadal w tym samym miejscu. Gwałtownie wstałam chcąc odejść jednak
Blondyn nie pozwolił mi na to. Złapał mnie za nadgarstek, na co w odpowiedzi
jęknęłam cicho czując ból palący moją skórę przy zgięciu nadgarstka. Niedługo
po tym, między nami pojawił się nie tko inny jak Andy… Odepchnął blondyna ode
mnie, tak że z łatwością moja ręka została uwolniona od uścisku chłopaka. Jedną
ręką wymierzył w jego stronę cios, a drugą przytrzymywał mnie, bym nie mogła
tego przerwać. Chciałam, chciałam tak zrobić, chciałam żeby dał mi spokój,
chciałam być sama, nie chciała poznawać innych, wystarczała mi jedna osoba z
którą i tak na chwile obecną byłam skłócona.
- Andy, przestań… -
Próbowałam przemówić mu do rozsądku rozglądając się w obawie przed jakimkolwiek
nauczycielem. – Zostaw go.. – Prosiłam widząc jak kolejne ciosy zanosi na twarz
przyjaciela. Pociągnęłam jego ramię tak, że zdołał na mnie spojrzeć swoim
chłodnym i przeraźliwie ciemnym spojrzeniem.
- Nie wtrącaj się, Gaby
– warknął odpychając mnie lekko. Kolejne ciosy kierował na półprzytomnego
chłopaka. – Nikt nie będzie Cię dotykać, w ten sposób. – kontynuował. Nie
mogłam już na to patrzeć, miałam ochotę się rozpłakać i zniknąć.
- Uspokój się, Andy… -
podeszłam do niego bliżej, adrenalina która z sekundy na sekundę stawała się
coraz większa pozwalała mi na tak odważny krok w przeciwstawieniu się
brunetowi. Jedną dłonią złapałam jego rękę tuż przy zgięciu łokcia a drugą
wplotłam w jego ściśniętą pięść. – Nic złego nie zrobił, tylko rozmawialiśmy… -
Próbowałam go przekonać. – Andy, proszę…
- Nalegałam ściskając splecioną dłoń. Czułam jak zaczyna się powoli hamować,
przestał się szarpać i zwolnił ruchy. Spojrzał na mnie, nadal mrocznym
wzrokiem, marszcząc czoło.
- Gaby… - Jego ciało
znów się gwałtownie napięło, gotowe by znów zanurzyć pięści w twarzy i ciele
blondyna, spojrzał znów w kierunku chłopaka.
- Jest w porządku,
Andy… Tylko rozmawialiśmy. – ostrożnie zaczęłam pocierać jego napięte ramiona.
Mimo iż w środku cała się trzęsłam ze strachu, na zewnątrz uśmiechałam się
uspokajająco. - Jestem Twoja, pamiętasz? – mój głos w trakcie wypowiadania tych
trzech słów zdradziecko drżał.
- Andy, ogarnij się
stary, Gaby jest przerażona. – Chłopak na którego wpadłam wczorajszego dnia
stanął przy mnie, klepiąc Andiego po ramieniu. Chłopak jak na zawołanie obrócił
się w moją stronę i spojrzał na mnie ściskając moją rękę. Jego wzrok rozjaśniał
się powoli. Nic nie mówiąc przytulił mnie do siebie, ja natomiast na początku
byłam zbyt oszołomiona by cokolwiek zrobić. Zauważyłam jak blondyn powoli
podnosząc się z ziemi kiwa delikatnie głową z lekkim uśmiechem na twarzy, dając
mi do zrozumienia bym odwzajemniła gest. Zamknęłam oczy i wstrzymałam oddech
kiedy tylko moje ręce powędrowały na jego nieco rozluźnione plecy. Niedługo po
tym, Andy odsunął się ode mnie na dźwięk odchrząknięcia. Spojrzeliśmy
zdezorientowani na dwójkę nauczycieli stojących przed nami.
- To się tu stało? –
Zapytał jeden z nich przyglądając się nam, czy okazji zerkając na
poszkodowanego Blondyna.
- Mała sprzeczka
przyjacielska, nic wielkiego Panie Andrews. – Blondyn odezwał się podchodząc
bliżej.
- Nic wielkiego? Niech
pan odwiedzi gabinet lekarski Panie Fletcher. – Jeden z nich pokręcił głową z
irytacją wymalowaną na twarzy.
- No cóż, wybacz stary
że Cię sprowokowałem. – Chłopak pociągnął rękę w stronę Andiego który niedługo
po tym puścił moją, a uścisnął Blondyna klepiąc go po ramieniu. – Przy okazji,
Jestem Ryan. – zwrócił się do mnie, tym razem w moją stronę wyciągając rękę.
Spojrzałam pierw niepewnie na nią, a następnie na niego. Poczułam silną rękę na
swoim ramieniu, która okazała się Andiego. Posłał mi uśmiech, przez którego z
pewnością przestałam oddychać. Uścisnęłam rękę Ryana odwzajemniając uśmiech
jaki powstał na odwzajemnienie gestu. Moja dłoń wróciła powrotem do dłoni
Andiego, przez co moje wewnętrzne ja zaczęło mnie ochrzaniać. No i coś ty zrobiła?!
Kiedy usłyszeliśmy
dzwonek na następną lekcje, Andy pożegnał się z kumplami a następnie pociągnął
mnie w głąb korytarza. Niepewnie ruszyłam za nim, ciągle patrząc na nasze
splecione palce. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, kiedy
poczułam jak dotyka moich pleców i staje za mną, bym weszła jako pierwsza do
sali.
Nienawidzę tego.
Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę! Nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi, co
jeszcze bardziej utrudniało sprawę. Wchodząc do sali lekcyjnej, zauważyłam jak
wszyscy się na mnie patrzą. Zresztą, nie tylko na mnie, na nas. Chłopak ścisnął
mocniej moją dłoń i przybliżył się nieco.
- Ze mną jesteś
bezpieczna. – szepnął prowadząc mnie w głąb nadal znajdując się blisko.
Wywróciłam oczami uwalniając swoją dłoń z jego uścisku. Usiadłam w ławce którą
od dawna zajmowałam, praktycznie tą ławkę zajmowałam w każdej sali, ostatnia,
pod oknem…
4. Smutna - Dlaczego? Bo poznałam naprawdę wielu fantastycznych i cudownych ludzi z którymi bez wahania na pewno będę utrzymywać kontakt jeszcze długo, długo :)
Wróciłam tu do Polski i cały czas czuję się jakoś wyobcowana, nadal nie dotarło do mnie że już wróciłam. Ciągle narzekam że jest tu chłodno i mają mnie dosyć bo "niby" jest gorąco no ale tak to jest jak spędzasz pięć godzin na plaży przy 60-ciu stopniach w słońcu ;)
No nic, wracam do was z nowym rozdziałem, co prawda jest chyba najkrótszym ze wszystkich jakie napisałam, acz kolwiek każdy z nich ma swoje "to coś" :) Trzymajcie się cieplutko i zostawcie po sobie ślad w komentarzu :)
Do następnego!
∞
Witajcie kochani!
W sobotę wróciłam do Polski, spalona, szczęśliwa, zadowolona i smutna.
W sobotę wróciłam do Polski, spalona, szczęśliwa, zadowolona i smutna.
1. Spalona - W Cesenatico było tak gorąco, że aż po pięciu dniach miałam naprawdę dosyć, chociaż i tak zakochałam się w tym mieście dogłębnie :)
2. Szczęśliwa - No cóż mam więcej powiedzieć, stęskniłam się za rodziną, przyjaciółmi i wami wszystkimi którzy czytają moje wypociny :)
3. Zadowolona - Za granicą, sama byłam pierwszy raz, i nie wliczając pewnej osoby którą tam poznałam... Wyjazd był naprawdę bardzo udany!4. Smutna - Dlaczego? Bo poznałam naprawdę wielu fantastycznych i cudownych ludzi z którymi bez wahania na pewno będę utrzymywać kontakt jeszcze długo, długo :)
Wróciłam tu do Polski i cały czas czuję się jakoś wyobcowana, nadal nie dotarło do mnie że już wróciłam. Ciągle narzekam że jest tu chłodno i mają mnie dosyć bo "niby" jest gorąco no ale tak to jest jak spędzasz pięć godzin na plaży przy 60-ciu stopniach w słońcu ;)
No nic, wracam do was z nowym rozdziałem, co prawda jest chyba najkrótszym ze wszystkich jakie napisałam, acz kolwiek każdy z nich ma swoje "to coś" :) Trzymajcie się cieplutko i zostawcie po sobie ślad w komentarzu :)
Do następnego!
Wiesz że pięknie piszesz ! <3 Wybacz nie przeczytałam nawet połowy bo mnie czas goni ;<
OdpowiedzUsuńBoże, dziewczyno zaskakujesz!! już pokochalam twoje opowiadanie! masz naprawdę talent do takich rzeczy : ) czekam z niecierpliwością na następny! : )
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na następną część
OdpowiedzUsuń