S
|
iedząc
na skrawku łóżka, zapisywałam kolejne litery do mojego pamiętnika. Słowa które
powstały na papierze, były nie odwracalne, były nie do cofnięcia. Były tym, co
czułam, jak się czułam. Byłam zbyt skupiona na przelewanie moich emocji, nim
się spostrzegłam, usłyszałam silne uderzenie o moje okno. Spojrzałam w stronę
źródła hałasu a to kogo za nimi zobaczyłam całkowicie zbiło mnie z tropu.
Zamknąwszy notatnik, schowałam go do jednej z szuflad obok mojego łóżka a
następnie podeszłam niepewnie do drzwi balkonowych i przekręciłam klamkę.
- Co ty tu robisz? –
warknęłam patrząc na Andiego piorunującym spojrzeniem przy okazji otwierając
drzwi. Czekałam na odpowiedź, mimo iż nadal się go bałam. Co ja mówię, byłam
wystraszona jak nigdy… A pomyśleć że jeszcze tak trzy minuty temu byłam
otoczona spokojem, czułam się bezpieczna. Nie otrzymałam od niego żadnej
odpowiedzi, cały czas od momentu zobaczenia go, widziałam jego wzrok. Jego
ciemny wzrok w którym odbijały się promienie światła z jednej z moich lampek
nocnych które akurat były zapalone. Kiedy otworzyłam drzwi na tyle by mógł
wejść, Ruszył w moją stronę, poczułam jego dłoń spoczywającą na moim policzku.
Nie minęła nawet sekunda gdy przywarł ustami do moich. Zaskoczył mnie, sprawił
iż gwałtownie cofnęłam się do tyłu wraz z jego naciskiem przy okazji wślizgując
swój język do środka moich ust. Nasze języki zaczęły toczyć ze sobą walkę o
dominację. Chciałam to przerwać, chciałam się dowiedzieć jakim cudem znalazł
mnie. Jego zapach dotarł do moich nozdrzy delikatnie je drażniąc. Nie mogłam,
nie potrafiłam mu się oprzeć. Napierał na moje ciało, aż do chwili gdy moje
plecy spotkały się z drzwiami od pokoju. Moje ręce powędrowały na jego tors,
zaciskając się na jego idealnie wyprasowanej koszulce. Poczułam się zawiedziona
gdy Andy odsunął się ode mnie, jednak nie na tyle bym nie czuła jego gorącego i
jednocześnie przyśpieszonego oddechu na mojej szyi.
- Jesteś moja – szepnął
podpierając się rękoma o drzwi nie dając mi drogi ucieczki. Jego ręce spokojnie
spoczywały po obu stronach mojego ciała. Patrzył na mnie, patrzył znów z tą
czekoladą w oczach prosto w moje oczy, po raz kolejny tego dnia wywiercając mi
miliony palących dziur w źrenicach. Byłam zbyt zaskoczona, by cokolwiek
odpowiedzieć. Patrzyłam na niego, próbując zrozumieć to co właśnie miało
miejsce. Obserwowałam jak jego jeden z kącików ust delikatnie się podnosi, jego
oczy nadal były umieszczone na poziomie mojej twarzy. Zapomniałam jak się
oddycha gdy tylko dotknął opuszkami palców moich rozgrzanych warg. Nieoczekiwanie
odsunął się ode mnie na kilka kroków, zostawiając mnie nadal przyciśniętą do
drzwi. Podszedł do łóżka i przejechał palcami ramkę ze zdjęciem na którym byłam
z Mamą i Tatą. Dzięki lampce umieszczonej niedaleko fotografii, dostrzegłam jak
się uśmiecha.
- Powinnaś już iść
spać… - odezwał się odwracając do mnie przodem. – Cóż, chyba miałaś taki
zamiar… - Dopowiedział śledząc wzrokiem moje ciało, zaczynając od stóp, kończąc
na twarzy. Zbliżył się ponownie do mnie, i chowając kosmyk za ucho które
znajdowało się na moim czole patrzył głęboko w oczy. – Oddychaj, Gaby. – Jego
głos był przeraźliwie delikatny. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z jego
sensu słów. Wypuściłam powietrze z płuc nadal nie zdolna do poruszenia się. –
Zaufaj mi, Gaby. – Poprosił, gładząc wewnętrzną stroną swojej dłoni mój lewy
policzek. – Zaufaj. – Powtórzył wplatając swoją drugą dłoń w moją. Pociągnął w
stronę łóżka i rozchylił kołdrę, dając mi do zrozumienia bym się położyła. Nie
wiem dlaczego ale, zrobiłam to co chciał. Położyłam się i obserwowałam jak
ściąga kurtkę i kładzie ją na podłodze. Niedługo po tym, leżał obok. To było
magiczne. Cały czas patrzył mi prosto w oczy, ani razu się nie odzywając dopóki
nie zamknęłam oczy i nie zasnęłam.
~~~~~~~~~~
Zmuszona do gwałtownego
wstania, powoli wyciągając się uchyliłam powieki. Będąc nadal w amoku wyobraźni
wyciągnęłam prawą rękę i potarłam nią miejsce obok. Podniosłam sie gwałtownie a
następnie wytarłam obiema rękoma zaspane oczy. Rozejrzałam się ostrożnie po
pokoju szukając Andiego. Nikogo nie było, drzwi od łazienki były delikatnie
uchylone, tak jak je zostawiałam. Wyciągając rękę do stolika nocnego,
pociągnęłam za szufladę w której zobaczyłam mój pamiętnik. To samo miejsce gdzie go wczoraj kładłam… Spojrzawszy w dół,
zobaczyłam czyste miejsce. Nie było żadnej kurtki, żadnych butów, tylko dywan.
Podnosząc się do pozycji prostej, odwróciłam głowę w stronę balkonu, który
wydawał się nie naruszony, uchylone okno tak jak je wczoraj zostawiałam. Przejechałam opuszkami palców po dolnej
wardze zamykając delikatnie powieki i uśmiechając się lekko. To naprawdę się zdarzyło? Był tutaj? Czy to
był sen? Otworzyłam oczy słysząc kolejny raz ten denerwujący dźwięk budzika. Wyłączyłam go a następnie zeszłam z
łóżka. Podeszłam do szafy i rozsunęłam ja delikatnie. Sięgając ręką po bluzkę i
jeansy do moich uszu dobiegł głos Andiego komentującego mój strój. Odwróciłam
się gwałtownie mając wrażenie jakby był tu nadal. Jednak nikogo prócz mnie nie
było w pokoju. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic,
ubrałam się i uczesałam w dobieranego warkocza.
Zawieszając na ramieniu
torbę otworzyłam drzwi i wyszłam z pokoju. Schodząc po schodach zauważyłam Tatę
wychodzącego z salonu. Ta sama rutyna, ubieranie butów, wzięcie w rękę kurtki i
teczki do pracy, wsiadanie do samochodu, kierunek; szkoła. W między czasie, ta
sama gadka „będzie dobrze”, „poradzisz sobie”, „jesteś silna”… Zastanawiałam
się przez całą drogę kiedy zmieni to swoje gadanie, naprawdę nie miałam ochoty
więcej tego wysłuchiwać. Zwłaszcza gdy każdy wie, nawet on, z pewnością o
przereklamowaniu tych słów. Otóż to. Są całkowicie przereklamowane, i niezgodne
z prawdą. Gdy tylko samochód się zatrzymał przed szkołą, miałam wrażenie
jakby przestrzeń w środku znacznie się zmniejszała. Jakby była całkiem
pozbawiona powietrza. Pociągnęłam za klamkę uprzednio posyłając Tacie lekki
uśmiech opuściłam jego auto.
Na moment miałam okazję
zaczerpnąć gwałtownie powietrza, tylko na moment… bo kiedy tylko moje nogi
zbliżały się coraz bardziej do drzwi szkoły, znów byłam pozbawiona
jakiegokolwiek powietrza, a co dopiero mówić o wejściu do szkoły… Nic w sumie
nowego, te same chamskie i obrzydliwe spojrzenia, ta sama cisza, wszystko to
same. Niby wszystko jak wcześniej, a jednak inaczej.
Nie miałam ze sobą
żadnego obuwia na zmianę, ani okrycia więc bez problemu ruszyłam w stronę
schodów prowadzących na pierwsze piętro. A kiedy już byłam na piętrze gdzie
miała się odbyć moja pierwsza lekcja, od razu miałam ochotę zawrócić i pójść
inną drogą. Nieopodal schodów znajdowała się ta sama grupka chłopaków między
którymi stał Andy. Zaczerpnęłam głęboko powietrza a następnie wypuściłam je
stawiając pierwsze kroki na piętrze. Z każdym krokiem, chciałam coraz bardziej
uciec, jednak nie mogłam. Byłam za blisko, zauważyli mnie. Zerkając na nich
przelotnie zobaczyłam jak Andy również na mnie zerka, uśmiechając się lekko
przy tym na co od razu odwróciłam wzrok i przyśpieszyłam kroku. To nie mogło się wydarzyć, to był po prostu
jeden z moich głupich snów…
- Hej, jak się spało? –
głos który usłyszałam tuż za moimi plecami, sprawił iż po raz kolejny tego dnia
przestałam oddychać. Zatrzymałam się, a kiedy to zrobiłam, przede mną stanął
Andy, patrzył na mnie tak samo jak w nocy.
- O co Ci chodzi? –
Zapytałam obojętnie zrzucając jego rękę która dopiero ci znalazła się na moim
ramieniu.
- Możesz się tak nie
zachowywać? – warknął chwytając mnie za tą sama rękę co wczoraj. Jego oczy
znowu pociemniały a szczęka się ścisnęła. Andy z pewnością przyciągnął uwagę
kilku osób swoim wybuchem.
- Czyli jak? Daj mi
spokój. Wybuchaj na inne dziewczyny, ja nie jestem zainteresowana. –
odwarknęłam próbując wyrwać rękę z uścisku. Jego wzrok palił moją twarz,
specjalnie przestałam na niego patrzeć, nie chciałam aby widział mój sekret,
nie chciałam żeby wiedział że się go boję…
- Owszem, ponieważ jesteś…
- zaczął głaszcząc moje włosy. – Moja. – Jego głos był taki inny… Nie
przypominał wczorajszego, takiego złego, groźnego, ostrzegającego i
zdeterminowanego. Był relaksujący, był pewny i łagodny. Zbliżył do mnie swoją
twarz na niebezpieczną odległość, był za blisko.
- Nie jestem Twoja,
jestem niczyja. – Odparłam odsuwając się od niego. Szarpnęłam mocno ręką, by
uwolnić się z uścisku Andiego. – Daj, mi, spokój. – Poleciłam podkreślając każde
słowo.
Nie wiem jak, ale udało
mi się go przekonać. Puścił moją rękę i z zaciśniętą szczęką dalej na mnie
patrzył. Denerwował się, jego oczy zaczęły być coraz bardziej ciemne. Miałam
wrażenie jakby wszystkie ściany i sufit nad nami przestał istnieć, a zamiast
tego, staliśmy na pustkowiu w środku huraganu który niósł ze sobą deszcz,
błyskawice i potężne grzmoty. Poczułam dużą adrenalinę na postawienie się mu.
Poczułam jak znowu złapał mnie za ramiona i gwałtownie pchnął w stronę ściany.
Przycisnął mnie do niej mocno nadal na mnie patrząc wściekle.
- I co? Myślisz że się
boję? Zmartwię Cię, bo wcale. Daj mi spokój, nie mam ochoty zawierać nowych,
niepotrzebnych dla mnie znajomości. Zwłaszcza z kimś takim jak ty. – zakpiłam
posyłając mu sztuczny uśmiech.
- Ufasz mi. – Odparł
patrząc na mnie nadal ciemnymi oczami. Nadal był wściekły, jednak w jego tonie
było słychać spokój. Zadziwiał mnie, nie potrafiłam zrozumieć jak on to robi.
Mówi ze spokojem w głosie podczas zdenerwowania, ale czy to jest dobre określenie
dla jego teraźniejszego stanu?
- Nie ufam Ci. –
Pokręciłam sprzecznie głową chcąc potwierdzić swoje słowa. – Nikomu nie ufam, i
to się nigdy nie zmieni. Daj mi spokój. – Dokończyłam twardo patrząc na niego
chłodnym wzrokiem.
- Mylisz się, Gaby. – Jego
głos tym razem był nieco podniesiony jednak nadal spokojny. – Tak cholernie się
mylisz… - dopowiedział nachylając się na de mną, czułam jego oddech przy moim
uchu.
- Przestań grać, Andy.
Już Ci mówiłam, nie jestem zainteresowana. Znajdź inną dziewczynę. – Odparłam
mierząc się wzrokiem z Andim. Nie ruszył się, nadal trzymał mnie przyciśniętą
do ściany, tak jak w nocy… Pokręciłam
głową chcąc wymazać niepotrzebne obrazy jakie w tej chwili ukazały się przed
moimi oczami.
- Nie gram, Gaby.
Próbuję Cię rozgryźć. – Wyjaśnił odsuwając się od mojego ucha, powrócił oczami
do moich, uśmiechając się przy tym. Przeniósł obie dłonie na ścianę, pomiędzy
moim ciałem. Po jego złości nie było ani śladu. Patrząc na mnie, powoli się
rozluźniał. Jego klatka piersiowa nie była już tak napięta, jak przedtem, a
szczęka spoczywała spokojnie tam gdzie powinna, a jego oczy… Jego oczy
rozjaśniały jego twarz, ukazując przy tym nieziemski urok jaki w sobie miał.
Hipnotyzował. Sprawiał iż wszystko wokół nas, przestawało istnieć. Złość jaka
we mnie buzowała jeszcze tak niedawno, uleciała zapomniana, zostawiając po
sobie pustkę, obojętną pustkę nie wiedząca co zrobić. Na ziemię jednak,
przywrócił mnie, nas głos nauczyciela podchodzącego do nas.
- Wszystko w porządku, Panie
Brown? – zapytał klepiąc Andiego po ramieniu. Chłopak w ułamku sekundy odsunął
się ode mnie i zabrał ręce ze ściany, umożliwiając mi tym samym ucieczkę, do
której się nie zmusiłam.
- W jak najlepszym,
Panie Johnson. – Odpowiedział uśmiechając się w stronę nauczyciela. Byłam
jeszcze bardziej skołowana niż przedtem, zaskakiwał mnie tymi swoimi nagłymi
zmianami nastroju… P. Johnson spojrzał na mnie, wzrokiem który chciał się
dowiedzieć tego samego ode mnie.
Spuściłam głowę lekko kiwając głową.
- Widzimy się na
lekcji… - Odparł odchodząc od nas. Patrzyłam jak powoli znika za filarem. Kiedy
tylko straciłam go z pola widzenia, poczułam jak serce przestaje być, gdy tylko
usłyszałam zachrypnięty głos, Andiego tuż nad moim uchem…
- Do zobaczenia
później, Gaby. – szepnął odsuwając się ode mnie na tyle bym mogła odejść, ja
jednak zanim to zrobiłam, patrzyłam na niego całkowicie oczarowana i niezdolna
do jakiegokolwiek odezwania się.
- Do zobaczenia. –
mruknęłam odzyskując siłę w nogach. Wyminęłam go ściskając mocno moją torbę. Byłam
jak w transie, nawet nie zauważyłam jak dotarłam pod salę w której miała się
odbyć moja pierwsza lekcja tego dnia, Geografia…
Dzisiejszy dzień mogłam
spokojnie zaliczyć do tych kiedy nie mogę się skupić na danej lekcji. Ale czy
była jeszcze taka sytuacja bym uważała? Nie, zdecydowanie nie. Trzymając w
dłoni ołówek nad pustą kartką zeszytu, wpatrywałam się w deszcz który właśnie
zaczął padać. Z pewnością będzie burza.
Pomyślałam spoglądając na ciemne i zaszarzałe chmury. Wszystko co przyszło mi
do głowy teraz wydawało się takie bez uczuć, takie… narzucane i ciemne. Jak Jego oczy… Potrząsnęłam głową chcąc
pozbyć się niechcianego gościa w mojej głowie. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos
nauczycielki stojącej tuż przy mojej ławce…
- Zgadzasz się ze mną,
Gabriello? – Zapytała przeszywając mnie wzrokiem, skrzywiłam się gdy
wypowiedziała moje pełne imię, pokiwałam lekko głową marząc by odeszła stąd i
kontynuowała to co zaczęła. – No i co ja mam z tobą zrobić, Gabriello? –
kolejny raz zapytała krzyżując ręce na piersiach. Zmarszczyłam czoło, patrząc
na jej twarz.
- Niech pani jej
odpuści, raz dziewczyna się zapatrzyła… - Gdzieś za plecami nauczycielki
usłyszałam źródło nieznanego mi dotąd głosu. Pani Gordon gwałtownie się
odwróciła do przodu klasy. Kiedy to zrobiła, miałam możliwość zobaczenia tego,
kto chciał by nauczycielka mi odpuściła. Język ugrzązł mi w gardle gdy tylko
zobaczyłam jednego z przyjaciół Andiego. Blondyn był nieco odwrócony na tył
klasy, bacznie obserwując przy tym ruchy P. Gordon.
- Co tobie z pewnością
za często się zdarza… - wspomniała dotykając opuszkami palców swojej brody i
potarła ją teatralnie. Odwróciłam głowę powrotem do okna gdy po Sali rozbrzmiał
się głośny rechot pozostałych. Przez następne dwadzieścia minut nic
nadzwyczajnego się nie stało, Nauczycielka kontynuowała swoją lekcję, stojąc
przy mapie. Część osób w klasie rozmawiało, część zajmowało się studiowaniem
książek, a jeszcze inna część słuchała kompletnie niezrozumianego przeze mnie
języka Pani Gordon. A ja? Ja wpatrywałam się w krople deszczu pozostawione na
szybie okna. Usilnie zaczęłam zastanawiać się nad moim kontaktem z Kate.
Zadawałam sobie tyle pytań, a na żadne nie miałam odpowiedzi… W tym czasie,
poczułam jak ktoś rzuca we mnie kawałkiem zgniecionej kartki. Zmarszczyłam
czoło rozglądając się po sali, rozwinęłam ją a następnie dokładnie przeczytałam
napisy.
„musimy pogadac.”
Przełknęłam głośno
ślinę rozglądając się jeszcze raz po klasie. Tym razem, zauważyłam prawdopodobnego
nadawcę wiadomości. To był ten sam chłopak który obronił mnie przed
nauczycielką…
∞
Hej kochani!
Jak się macie? No! tym razem jestem mega z siebie zadowolona, rozdział wyszedł według mnie rewelacyjny. Następny pojawi się za około dwa tygodnie, ponieważ już we wtorek wyjeżdżam do Włoch na obóz i wrócę dopiero w sobotę za tydzień. Trzymajcie się cieplutko i komentujcie, to naprawdę dodaje mi dużo motywacji do kontynuowania. Do zobaczenia za dwa tygodnie misiaki. :)
Jak się macie? No! tym razem jestem mega z siebie zadowolona, rozdział wyszedł według mnie rewelacyjny. Następny pojawi się za około dwa tygodnie, ponieważ już we wtorek wyjeżdżam do Włoch na obóz i wrócę dopiero w sobotę za tydzień. Trzymajcie się cieplutko i komentujcie, to naprawdę dodaje mi dużo motywacji do kontynuowania. Do zobaczenia za dwa tygodnie misiaki. :)
swietny rozdział! czasem czuję się tak jakbym naprawdę była tą bohaterką, cudnie piszesz i z niecierpliwością czekam na następny! życzę Ci miłego pobytu za granicą, opal się!! ;D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial! Rozpisalas sie kochana ^_^
OdpowiedzUsuń